Jak się okazuje, czasem warto spędzić dzień po prostu siedząc przy oknie.
W samo południe podwórkowi muzykanci przyszli poprawić mi żałobny nastrój Tangiem Milonga wytrąbionym pod moim oknem. Tym wzruszającym sposobem zakomunikowali światu, że czas zacząć majówkę.
A ja nie wytrzymałam i wyszłam cyknąć im trochę fotek.
A jakby tego było mało, gdy godzinę później wyjrzałam przez okno - zobaczyłam:
...tak! Chłopaka chodzącego po linie rozpiętej między drzewami. Ale fajnie!